Wydaję mi się, że zdjęcia z Sylwią stały się w jakiś sposób tradycją. Lubię takie tradycje.
Ta sesja, z którą dziś do Was przychodzę, jak dla mnie, jest bardzo udana. Powstało parę ciekawych, spokojnych portretów, z których jestem zadowolona. (bo czasami trzeba odpocząć od psychodelli, nie?).
W tych zdjęciach chodziło mi głównie o pokazanie klimatu jesieni, która kojarzy mi się głównie z siedzeniem w domu w ciepłej bluzie, i z piciem herbaty.
*chyba moje ulubione*
Ważną rolę w tych zdjęciach odegrał mój kot - William, który powiedzmy sobie szczerze - miał swoje humorki.
Mam nadzieję, że zdjęcia Wam się podobają, R.
Bardzo trafne imię co do kota. :D Takie bardzo stylowe haha, co do Ciebie to ładna jak zawsze. :D
OdpowiedzUsuńwww.jeansboyy.blogpost.com