sobota, 13 września 2014

Rojkowo koncertowo + trochę o szkole i trochę o marzeniach.

   Drugi tydzień szkoły zleciał mi równie szybko jak i pierwszy. Szczerze przyznam, że liceum przypadło mi do gustu znacznie bardziej niż gimnazjum. Może te co ze względu na nauczycieli, może ze względu na uczniów, a może po prostu kupiło mnie automatami z kawą? Sama nie wiem, jednak pewna jestem jednego: za nic w świecie nie chciałabym wrócić do gimnazjum. Jedynie trochę przeraża mnie fakt, że już na pierwszych lekcjach nauczyciele mówili o maturze, a przecież dopiero co pisałam testy gimnazjalne...

   Jednak najważniejszym wydarzeniem w przeciągu tych dwóch tygodni, nie było nic związanego ze szkołą - mianowicie był to koncert Artura Rojka. (Rojek? Nic Ci to nie mówi? A tą piosenkę znasz? klik ). Kiedy pierwszego września, po rozpoczęciu roku szkolnego, przeczytałam na jego stronie, że za ponad tydzień wystąpi w Poznaniu to nie mogłam w to uwierzyć.
    Rojek jest dla mnie kimś więcej niż zwykłym piosenkarzem. Jako dziecko śpiewałam piosenki zespołu Myslovitz (w którym Rojek był wokalistą) jeszcze nie do końca rozumiejąc ich przekaz. Później, będąc starszą zaczęłam je rozumieć. Tak się stało, że Rojek od zespołu odszedł, a ja zupełnie nie mam za to do niego żalu. Solowo również wymiata. Mam wrażenie, że zna mnie na wylot i że opisuje moje życie w swoich utworach. Niekoniecznie wesołych utworach. Nie ma w nich bezsensownych słów, nie liczy się w nich tylko w to, żeby wpadały w ucho i nie jest to bezcelowe 'bum bum' robione pod publikę. Jest wielką inspiracją dla mnie, połowa moich wierszy powstała przy jego płycie (ps ta notka też powstaje).  I chyba za to tak cenię pana Rojka.
   Wracając do pierwszego akapitu: nie mogłam uwierzyć w to, że koncert będzie tak blisko mnie. Zaraz pojawiła się myśl, że nie wybiorę się na niego, gdyż miał się odbyć w połowie tygodnia co by oznaczało, albo nie pójście do szkoły następnego dnia, albo wyglądania w niej jak zombie...
Jednak wszystko się udało i... udało mi się być na koncercie, spełniając jedno ze swoich największych marzeń.

konieczne na koncert / jeeedziemy! / jesteśmy pierwsze na sali!


     Na koncert wybrałam się z najlepszą przyjaciółką, Alą (której jeszcze raz bardzo dziękuję! <3). Jechałyśmy samochodem i trafiłyśmy na wielgachne korki, przez co bałam się, że się spóźnimy. Jednak jak się okazało udało nam się dojechać tylko półgodziny później niż sobie zaplanowałyśmy i... weszłyśmy pierwsze na salę i miałyśmy możliwość bycia na próbie pana Artura. Niemożliwe, a jednak? 

        Koncert był magiczny. Stałyśmy w pierwszym rzędzie, na przeciwko wokalisty. Nie raz poleciały mi łezki ze wzruszenia. Nie mogłam uwierzyć w to, że jestem na koncercie swojego ulubionego polskiego wokalisty. Że po tak długim czasie w końcu mi się to udało. Dodatkowo płakałam z powodu uświadomienia sobie jak wiele te piosenki da mnie znaczą, jak wiele w moim życiu zmieniły... Jednym zdaniem: poczułam nieskończoność i byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. 


         Po koncercie pan Artur wyszedł do nas. I... w sumie dalej nie wierzę w to wszystko. Udało mu się podziękować za inspirację, udało mi się dać mu swoje wiersze w podziękowaniu (dzięki Ala! <3) i udało mi się zrobić sobie z nim zdjęcie i zdobyć autograf. I zostawmy fakt, że zapomniałam jak mam na imię. 

Następnego dnia w szkole wyglądałam jak zombie, ale... marzenia są zdecydowanie ważniejsze. 


Ten rok jest niemożliwy pod względem spełniania marzeń. Tak wiele marzeń udało mi się w nim spełnić! Nie pozostaje mi nic innego jak dalej twardo robić swoje, pracować ciężko i je spełniać. A to powyższe zdjęcie jest idealną motywacją na dalszą pracę! 


Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, 
R.

3 komentarze:

  1. Doskonale rozumiem Twoje wrażenia z koncertu. To już szczytowe osiągnięcia z poziomu odbiorcy jakie można doznać... po przesłuchanych albumach, bo przeczytanych wywiadach, po rozważaniach tekstów.
    Ja napisałem...recenzję jego najnowszej płyty, a po za tym piszę....:
    http://bowszystkocokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Roxi jeszcze raz wielkie zazdro! Ja sama Rojka też strasznie kocham i biję się po głowie, że nie wiedziałam o jego koncertu w Poznaniu, bo mam chyba nawet bliżej niż ty ;_; Cieszę się jednak, że Tobie się to udało ♥
    // Bambosz

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczny estetyczny blog!!! Wpisy też ciekawe i miło je się czyta. Dopiero zaczynam z blogowaniem i w poszukiwaniu normalnych blogów o wszystkim i o niczym jest ciężko znaleźć w śród blogów o modzie....
    Zapraszam do siebie :)) http://justebreathe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń